Center for Public Policy Studies

Nowa Szkoła Doktorska UAM – Wykład Inauguracyjny Prof. Marka Kwieka

1 października 2019 r. prof. Marek Kwiek wygłosił w Auli AUAM Wykład Inauguracyjna z okazji otwarcia nowej Szkoły Doktorskiej na UAM (docelowo, do 2022, znajdzie się w niej 500-600 doktorantów).

Wykład nosił tytuł: „Globalna nauka: dlaczego jej istotą są nierówności (i co z tego wynika dla młodych naukowców)”.

Wybrane wątki wykładu:

„Opowiem o logice funkcjonowania globalnej nauki. O tym, co ją napędza – i dlaczego jest immanentnie związana z nierównością.

Wykład kieruję do przyszłych młodych naukowców – u progu kariery. Która zaczyna się już, teraz – a nie za 4 lata po obronie doktoratu.

Każdy rok pracy naukowej ma znaczenie: ponieważ dorobek (tutaj: młodego człowieka) jest kumulatywny. On się sumuje.

Za cztery lata pojawi się naukowe ”sprawdzam”: i w najlepszych uczelniach takich jak UAM – będzie się liczyć jedno: zadatki na autora prac publikowanych w najlepszych czasopismach (lub same prace. Raczej pisane wraz z promotorem).

Gwarantuję Państwu, że ostatecznie będzie się liczyć tylko to. I aż to. Zwłaszcza, jeśli UAM zostanie tzw. Uczelnią Badawczą.

Dodatkowo będą liczyć się Państwu będą granty naukowe (ale tylko poprzez efekty: publikacje) – i kontakty międzynarodowe czy staże zagraniczne (ale tylko w dobrych miejscach).

Słowem na czystej kartce, po stronie „ma”, istotne będą tylko owe publikacje (oraz dwa podporządkowane nauce środki: prestiżowe finansowanie i prestiżowe umiędzynarodowienie).

I nic innego. Nic. (nie będą liczyć się: przydatność do zajęć; działalność organizacyjna; liczne krajowe konferencje; samorząd etc.)

Mało tego: ta sama kartka może być kluczem do światowej kariery w nauce. Ponieważ reguły w Polsce stają się globalne.

I o tym opowiem.

Cały świat używa tego samego, nudnego, policzalnego i porównywalnego strychulca (tej samej miary) naukowego sukcesu: najlepszych publikacji. Nie wszystkich – tylko w prestiżowych czasopismach.

To dla Państwa biblia; to przesłanie tego wykładu.

Moim zadaniem dzisiaj jest pokazanie krótko, jakie reguły gry obowiązują w nauce – i dlaczego tak jest.

Mówiąc „nauka” – mówię o naukach podstawowych uprawianych w sektorze uniwersyteckim. W pewnym stopniu o części nauk społecznych (prawo, ekonomia, pedagogika); i niemal wcale o humanistyce.

(Humanistyka rządzi się własnymi prawami i własnymi tradycjami. To narodowa historia, krajowa literatura, polskie publikacje, polski jako język nauki – i polscy czytelnicy naukowi.

W krajach zachodnich to procentowy margines nauki uniwersyteckiej: 10% profesury, 10% finansowania na badania. W Polsce odgrywa dużą rolę – ponieważ tradycyjnie nie wymagała nakładów.)

**
Będę więc mówił o nauce globalnej – jednej, wspólnej, uprawianej po angielsku. Potężnej naukowej bibliotece ludzkości. O globalnej konwersacji naukowej wspólnoty.

Nauka globalna jest dziś silna jak nigdy wcześniej – silniejsza niż nauka międzynarodowa, wspierana przez państwa narodowe; i silniejsza niż nauka lokalna, uprawiana w lokalnych językach, na lokalne potrzeby.

***
Jednak dzisiaj nierówności w nauce stają się silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. Obszar: socjologia nauki (i socjologia karier akademickich)

Nigdy wcześniej podziały w nauce nie by tak wyraźne.

Nauka rodzi się ze skrajnej, systemowej nierówności: talentu, osiągnięć, pracowitości – ale i przypadku.

Nauka ma skrzywiony rozkład Vilfreda Pareto i Alfreda Lotki – a nie rozkład normalny Carla Friedricha Gaussa.

Nauka ma skrzywiony rozkład i publikacji, i cytowań.

W swoich pracach zdiagnozowałem regułę 10/50 (10% naukowców odpowiada za połowę publikacji – w 11 krajach Europy. I w Polsce).

Dlaczego to ważne dzisiaj? Przezroczystość i mierzalność.

Dopiero od niedawna nauka jest niemal przezroczysta: na poziomie jednostek, zespołów badawczych, wydziałów, dyscyplin, uczelni i wreszcie całych krajowych systemów nauki.

Z perspektywy młodego naukowca najważniejsze są dwa typy społecznej stratyfikacji w nauce. Łączą je badania naukowe, działalność fundamentalna dla sektora uniwersyteckiego w Europie. Są to:

(1) Stratyfikacja według produktywności naukowej.

(2) Stratyfikacja według umiędzynarodowienia badań.

Są jednak i inne typy stratyfikacji w nauce:

(3) stratyfikacja według władzy akademickiej: według zajmowanego przez nich miejsca (najczęściej w podziale „młodsi” i „starsi”, a w polskim kontekście – „niesamodzielni” i „samodzielni” naukowcy).

(4) stratyfikacja według wieku: według przynależności do kohorty wiekowej.

(5) stratyfikacja według roli akademickiej: według pełnionych ról (zwłaszcza badawczych bądź dydaktycznych).

(6) stratyfikacja według dostępu do finansowania na badania: pod względem szans na zdobywanie konkurencyjnego finansowania na badania.

(7) stratyfikacja według czasopism: zgodnie z prestiżem czasopism, w których publikują. Oraz

(8) stratyfikacja ze względu na płeć: zgodnie z płcią, przecinająca wszystkie powyższe typy stratyfikacji społecznej w nauce.

Globalna wspólnota akademicka – jest zatem potężnie podzielona!

Kluczowym czynnikiem w tej nowej stratyfikacji wspólnoty naukowej są badania naukowe.

Nic dzisiaj nie dzieli naukowców tak potężnie jak badania.

Z jednej strony: Nauka w pełni globalna to nauka otwartych na współpracę międzynarodową naukowców, łączących się coraz częściej w międzynarodowe zespoły badawcze.

Ale z drugiej strony: Nauka globalna to jednak zarazem nauka rosnących podziałów – opartych na konkurencji o wyniki badań i na walce o globalne akademickie uznanie.

Nature, Science, Cell czy Lancet (a po stronie finansowania European Research Council (ERC) w Europie) to oddzielna naukowa liga.

Jeszcze nigdy najzdolniejsza młoda kadra nie miała takich globalnych możliwości funkcjonowania w nauce.

Ale zarazem jeszcze nigdy trochę mniej zdolna młoda kadra nie funkcjonowała w tak trudnych warunkach zrodzonych przez rosnącą konkurencję.

Społeczna stratyfikacja w nauce jest procesem wewnętrznym, a nie zewnętrznym względem profesji akademickiej – ponieważ odnosi się bezpośrednio do naukowców, a nie tylko do zatrudniających ich instytucji.

Dla naukowców, zwłaszcza w naukach podstawowych, prestiż, sukces i uznanie są nieodłączne od ważnych badań ogłaszanych w globalnie czytanych czasopismach.

Motyw pierwszeństwa odkrycia naukowego (priority of discovery) przypisywanego jednostce lub grupie naukowców, jest silny jak nigdy wcześniej.

Nauka nagradza – ale tylko za pierwsze miejsce!

Nauka to potężna gra akademicka (są wygrani i przegrani).

Nauka nie jest demokratyczna i nie jest egalitarne.

Nauka to bezlitosna konkurencja – o uznanie (i środki).

W sumie: Nauka to nierówności.

Swiętym Graalem naukowców – jest czas (na badania). Nic nie jest cenniejszym zasobem. Nie można go odzyskać; dokupić…

Dzisiaj macie go Państwo wręcz niewyobrażalnie dużo! Będzie go w życiu coraz mniej…

Dlatego wszystko, co w nauce kluczowe, a tylko pomocnicze – warto robić dzisiaj! (angielski; programy graficzne; bazy danych; języki programowania itd.).

Podsumowując: nauka jest napędzana przez

(1) poszukiwanie prestiżu,
(2) bezlitosną, międzynarodową konkurencję oraz
(3) ewoluujące systemy dystrybucji uznania.

Jednak potęga nauki to – potęga poszczególnych naukowców.

U podstaw nauki akademickiej znajduje się zawsze naukowiec. (It’s the individual scientist, stupid!)

***
W dużym uogólnieniu: nadchodzi epoka danych porównawczych.

Największym szokiem dla wspólnoty akademickiej jest wkroczenie do polityki zarządzania nauką międzynarodowych danych porównawczych. Twardych danych.

Głównie dzięki OECD i Eurostatowi. Potem Web o Science i Scopus. Czyli zarazem wkroczenie danych bibliometrycznych.

Przekonanie o wysokiej jakości dostępnych danych zrodziło międzynarodowe rankingi uniwersyteckie (na czele z rankingiem szanghajskim). Wzmocniła się hierarchia czasopism w ramach różnych obszarów nauki.

Niespodziewanie – i o tym jest moja historia nauki globalnej – świat nauki stał się zatem mierzalny. A wszystkie osiągnięcia naukowe – widzialne.

Jak zawsze podkreślam: dzisiaj wiemy wszystko o wszystkim – krajach, instytucjach, wydziałach, dyscyplinach czy grupach badawczych.

Dla Polski – dla UAM – to ogromne obciążenie! Jesteśmy całkowicie odsłonięci.

Mierzymy i oceniamy naukę ilościowo – choć z silnym elementem eksperckim (czyli peer review).

Wszechobecny pomiar to wspólna dla świata zachodniego metoda dystrybucji coraz bardziej niewystarczających środków na badania:

• przy rosnącej liczbie naukowców,
• przy rosnącej liczbie obszarów badawczych,
• i rosnących – wręcz nieskończonych – kosztach uprawiania nauki.

Apetyty finansowe nauki i naukowców są niepohamowane – zgodnie z logiką rozwoju nauki.

A możliwości państw – skończone, i silnie dziś ograniczane.

Nauka akademicka kosztuje dziś – w świecie zachodnim – setki miliardów euro.

W nowych warunkach z trudem odnajduje się nie tylko polska, ale cała europejska profesja akademicka.

***
Rodzi się silny spór lokalności z globalnością w nauce.

Napięcie między tym, co lokalne a tym, co globalne odnosi się do sposobów pojmowania nauki i do utrwalonych wzorców publikowania.

Dla nauki lokalnej językiem nauki jest język polski – co ją skutecznie odcina od światowej nauki, od współpracy międzynawowej, odcina od globalnego prestiżu.

Tym samym odcina od światowych (czy europejskich) środków na badania (typu ERC).

Dyskusje o tym, dlaczego nauki podstawowe są wyłącznie globalne – i tylko jako globalne są finansowalne – Zachód przeszedł 3 dekady temu.

Podobnie jak przeszedł dyskusje o języku nauki globalnej, czyli angielskim. Nie możemy być archaiczni – a jednak ciągle jesteśmy…

W przypadku młodego pokolenia – Państwa! – to niewybaczalne.

***
Mechanizmy są następujące (i o tym warto pamiętać):

Na każdym etapie kariery różni naukowcy przyjmują różne akademickie role (kształcenie, badania, zarządzanie, praca na rzecz uczelni itd.) i różnie spędzają czas pracy – jednak oceniani są tylko pod jednym kątem.

Ten kąt to sukcesy w nauce (publikacje, cytowania, zewnętrzne finansowanie i nagrody).

Sukces rodzi sukces, a początkowo niewielkie różnice prowadzą z czasem do głębokiego zróżnicowania kadry akademickiej.

Brak sukcesu rodzi brak sukcesu – tak jak kumulują się przewagi, tak samo kumulują się naukowe straty…

The rich get richer and the poor get poorer – at a disproportionate rate…

Im większą wagę będziemy przypisywać produkcji wiedzy w formie publikacji w czasopismach indeksowanych (w globalnych bazach) – tym stratyfikacja według produktywności naukowej będzie głębsza.

Przyczyniają się do tego z jednej strony powszechna dostępność danych bibliometrycznych – a z drugiej gotowość do ich wykorzystywania przy okazji pokonywania kolejnych szczebli kariery naukowej i konkurencji o środki na badania.

W miarę homogenizacji zasad rządzących prestiżem akademickim na całym kontynencie – ewaluacja pojedynczego naukowca na podstawie międzynarodowych, powszechnie uznawanych za przełomowe publikacji staje się coraz istotniejsza.

Młodzi naukowcy powinni coraz lepiej rozumieć, że europejskie instytucje akademickie dysponują, co do zasady, tymi samymi miarami. I że dokładnie tak będzie w Polsce.

A wszystkie miary oceny opierają się na badaniach: publikacjach, cytowaniach, nagrodach i zewnętrznym finansowaniu.

Dlaczego? Ponieważ instytucje rywalizują o:

– środki publiczne,
– miejsca w rankingach międzynarodowych oraz
– o zatrudnianie najlepszych naukowców.

Zbiorowy sukces instytucjonalny – zależy od sumy jednostkowych sukcesów badawczych zatrudnianych naukowców.

Uniwersytety maksymalizują prestiż – nie zyski! (prestige- maximizers, nie profit-maximizers).

I właśnie publikacje i konkurencyjne finansowanie badań –– w coraz większym stopniu określają poziom finansowania całych instytucji i ich wydziałów.

To coraz bardziej polski przypadek („Uczelnie badawcze”; kategorie „Komisji Ewaluacji Nauki” itd.).

Zatrudnianie naukowców o licznych bardzo dobrych publikacjach generuje środki na badania;

I odwrotnie, przyjmowanie do pracy naukowców publikujących niewiele i w mało znaczących czasopismach ogranicza dostęp do środków na badania – pośrednio i bezpośrednio.

W związku z tym rosną napięcia, którym poddawani są naukowcy w codziennej pracy.

Zmiany na abstrakcyjnym poziomie makro rodzą potężne konsekwencje na jednostkowym mikropoziomie kadry akademickiej. Poziomie nas, naukowców.

***

Co robić, pytają młodzi? Trzy wskazówki:

(1) Przydaje się świadomość tego, co jest ważne w ramach konkurencji w globalizującej się nauce (publikacje… i publikacje!).

(2) Etapy kariery naukowej warto szczegółowo planować pod kątem osiągnięć badawczych (i żadnych innych).

Przejrzystość dorobku naukowego ułatwia awans najlepszym – ale uniemożliwia awans mniej produktywnym (zwłaszcza w sytuacji dziesiątków tysięcy postdoków w Europie, którzy zmieniając kraje – poszukują stałego zatrudnienia.)

(3) Wybór akademickiego miejsca pracy – ma istotne, długofalowe konsekwencje. Status swojego uniwersytetu jako miejsca pracy – coraz bardziej określa szanse życiowe (tym możliwy rozkład czasu pracy). Na czele z cenną pulą czasu potencjalnie przeznaczanego na badania. Naukę można skutecznie uprawiać tylko w wybranych miejscach.

***
Od wczesnych lat powojennych utrwalało się w świecie przekonanie o tym, że rozwój nauki opiera się na poszukiwaniu uznania przez naukowców – najlepiej w warunkach stałej, bezlitosnej konkurencji.

Konkurencji o najzdolniejsze umysły, najlepsze warunki pracy i najszerzej znane publikacje.

Starsze pokolenia polskiej kadry mogą od idei konkurencyjności nauki spokojnie abstrahować.

Jednak młoda kadra konkuruje z kolegami ze swoich instytutów (i z kolegami z instytutów zachodnich):

– o ograniczone miejsce w najlepszych czasopismach naukowych,
– o krajowe i międzynarodowe fundusze na badania naukowe,
– o stanowiska postdoków w najlepszych zachodnich ośrodkach naukowych
– i o wiele innych oznak naukowego prestiżu.

Młode pokolenie nie ma prawa wierzyć w sensowność lokalnego, polskiego uprawiania nauki (dla własnego dobra i w celu zwiększania swoich szans na przetrwanie w globalizującej się nauce).

Młode pokolenie nie ma prawa wierzyć, że będzie mogło:

– publikować wyniki badań w niekonkurencyjnym, nieczytanym (i dla rozwoju nauki nieistotnym) lokalnym obiegu naukowym;
– pozostawać na marginesie dyskusji, które toczą się w obiegu zachodnich czasopism i książek;
– prowadzić badania naukowe tylko w Polsce i w Polsce prezentować ich wyniki, w ramach lokalnych, krajowych konferencji naukowych.
– publikować sporadycznie i tylko po polsku.
– pracować 35 czy 38 godzin w tygodniu…

Oczywiście, wszystko to będzie możliwe – ale w niższych segmentach zróżnicowanego systemu…

Warto o tym myśleć już teraz, na początku drogi…

Życzę Państwu fenomenalnych 4 lat pracy naukowej! Swietnych publikacji – obronionych doktoratów – i odnalezienia własnych dróg w nauce (najlepiej u nas, na UAM)!

Dziękuję za uwagę”