MAREK KWIEK // Kim są najbardziej produktywni polscy naukowcy? Produktywność badawcza w niezróżnicowanym i niekonkurencyjnym systemie nauki.
Nauka i Szkolnictwo Wyższe, 1-2(53-54)/2019, s. 383-436. DOI: 10.14746/nisw.2019.1-2.13
Streszczenie:
Co czyni naukowca najbardziej produktywnym badawczo? Rosnące zainteresowanie najbardziej produktywnymi naukowcami ma swoje źródło w zainteresowaniu wysoką indywidualną produktywnością w ramach ilościowych badań nauki i polityki naukowej. W prezentowanym artykule badamy górne 10 procent polskich naukowców pod kątem produktywności i poszukujemy predyktorów przynależności do tej grupy. W każdym systemie nauki niewielki odsetek naukowców pisze większość prac i przyciąga większość cytowań – ich rozkład jest wysoce asymetryczny. Produktywność badawcza w powiązaniu z jakością publikacji determinuje poziom otrzymywanych nagród w nauce, a niewielkie różnice talentu mogą w sposób nieproporcjonalny przekładać się na poziom osiąganego sukcesu. Procesy te prowadzą do nierówności w dostępie do zasobów (środków, ludzi, infrastruktury i czasu przeznaczonego na badania). Najbardziej produktywni polscy naukowcy badani są tutaj za pomocą analizy dwuwymiarowej – analizujemy rozkład ich czasu pracy i orientacji na rolę akademicką – i przy użyciu podejścia modelowego. Badamy iloraz szans stania się wysoce produktywnym polskim naukowcem, oszacowany dzięki regresji logistycznej. W ramach głównych klastrów dyscyplin akademickich, niewielka produktywna mniejszość, składająca się z 10 procent naukowców odpowiada za niemal połowę (44.7 procent) wszystkich polskich publikacji (w tym 48 procent publikacji w języku angielskim i 57.2 procent publikacji pisanych ze współautorami zagranicznymi). Średnia produktywność badawcza najbardziej produktywnych naukowców jest ponad siedmiokrotnie (7,3) razy większa od produktywności 90 procent pozostałych naukowców zatrudnionych w polskim sektorze uniwersyteckim, a pod względem publikacji pisanych we współpracy międzynarodowej, jest ona 12.07 razy większa. Zaobserwowano dużą nierówność: rozkład średniej produktywności badawczej, zarówno dla wszystkich polskich naukowców, jak i dla najbardziej produktywnych naukowców, jest wysoce asymetryczny, z charakterystycznym, długim ogonem z prawej strony wykresu produktywności. Grupa najbardziej produktywnych naukowców, podobnie jak grupa pozostałych, mniej produktywnych naukowców, jest silnie wewnętrznie rozwarstwiona. Na bazie dużej krajowej próby (2525 obserwacji) stworzono osobne modele regresji logistycznej dla wszystkich naukowców; naukowców reprezentujących dyscypliny nauk ścisłych, technicznych, inżynieryjnych i matematycznych (STEM); oraz dla naukowców pracujących w naukach społecznych i humanistycznych (SSH). Funkcjonowanie kadry akademickiej w ramach pokazanej „reguły 10/50”, charakterystycznej również dla licznych systemów europejskich, rodzi konsekwencje dla polityki naukowej.
Uwagi Autora:
„Kim są najbardziej produktywni polscy naukowcy? Produktywność badawcza w niezróżnicowanym i niekonkurencyjnym systemie nauki”
Naukowcy najbardziej produktywni – kim są?
Co ich łączy? Jak pracują? Czym różnią się od pozostałych naukowców?
Badam tutaj górne 10 procent polskich naukowców akademickich pod kątem produktywności i poszukuję predyktorów przynależności do tej grupy.
Wróciłem do analizy polskiej próby (3700 osób) – po przeprowadzeniu analizy 11 krajów europejskich (17000 osób) (The European Research Elite, High. Educ., 2016). Tekst ukazał się w Scientometrics (2018), a ponieważ jest równie długi w wersji polskiej (ponad 50 stron), chciałbym przywołać kilka wniosków.
W każdym systemie nauki niewielki odsetek naukowców pisze większość prac i przyciąga większość cytowań – ich rozkład jest zawsze wysoce asymetryczny.
Produktywność badawcza (w powiązaniu z mierzalną jakością publikacji) determinuje poziom otrzymywanych nagród w nauce, a niewielkie różnice talentu mogą w sposób nieproporcjonalny przekładać się na poziom osiąganego sukcesu.
Sukcesy na wcześniejszym etapie kariery prowadzą do większych sukcesów w przyszłości; brak sukcesów w początkowych latach prowadzi najczęściej do braku sukcesów w późniejszy latach.
Najbardziej produktywni stają się jeszcze bardziej produktywni (nie bez wsparcia logiki systemu nauki) – mało produktywni, nie otrzymując analogicznego wsparcia, stają się z czasem jeszcze mniej produktywni.
Produktywność jest tu funkcją liczby publikacji i ich jakości (quantity and quality).
Procesy te prowadzą z czasem do pogłębiających się nierówności w dostępie do zasobów (środków, ludzi, infrastruktury i czasu przeznaczonego na badania).
Późniejsza nierównomierna dystrybucja zasobów – pogłębia początkową nierównomierność osiągnięć.
W tradycyjnym ujęciu naukowcy – ograniczamy się tu do obszarów STEM w sektorze uniwersyteckim – publikują swoje prace przede wszystkim w zamian za naukowe uznanie zdobywane za pierwszeństwo odkrycia (co dzisiaj najlepiej widać po lawinowo rosnącej liczbie preprintów: zob. choćby bazę arXiv.org prowadzoną przez Cornell University: 1,6 mln reprintów w lutym 2020 r.).
Dobre wyjaśnienie logiki funkcjonowania naukowców proponuje model cyklu wiarygodności w nauce: uznanie zdobyte za pomocą publikacji prowadzi do nowych środków na badania, prowadzących z kolei bezpośrednio do nowych odkryć, publikacji, teorii i argumentów – wzmacniających dostęp do kolejnych środków i innych zasobów… Tyle teoria (i praktyka) systemów rozwiniętych. My jesteśmy (zob. tytuł): „niekonkurencyjni” między sobą i „niezróżnicowani”.
Cykl wiarygodności powtarza się wielokrotnie, z różną intensywnością u różnych naukowców. W przypadku kadry najbardziej produktywnej, cykl te jest jednak bardziej intensywny.
Przewagi już zdobyte prowadzą do przyszłych przewag, jak w każdej konkurencji pozycyjnej o charakterze gry o sumie zerowej: what winners win, losers lose, czyli co wygrasz ty, tego nie wygra już ktoś inny.
Jako że produktywność naukowa jest w wysokim stopniu zależna od uznania wczesnych prac, nierównomierny rozkład produktywności i dalsze nagrody są również wynikiem tego, że biedni stają się coraz biedniejsi.
W Mertonowskim modelu karier naukowych opartym na reputacji i zasobach, zasoby to nie po prostu nagrody za przeszłą produktywność. Pełnią one również funkcję stymulowania przyszłej produktywności: „wspólnota naukowa sprzyja tym, którzy osiągnęli w przeszłości znaczne sukcesy”.
Widać to w skali makro w szansach na granty ERC: szanse młodych polskich naukowców są radykalnie większe niż szanse starszych – trajektorie ich osiągnięć (wciąż niewielkich) bywają porównywalne z trajektoriami zachodnich kolegów.
Potem – dla starszych naukowców – różnice w dostępie do zasobów (zwłaszcza duże granty i ludzie) i w ich wykorzystaniu (dorobku) stają się najczęściej kosmiczne.
Nowy Program „Milion za Milion” MNISW jest ogromną szansą – dla młodych!
Najbardziej produktywni polscy naukowcy badani są tutaj za pomocą analizy dwuwymiarowej – analizuję rozkład ich czasu pracy i orientacji na rolę akademicką – i przy użyciu podejścia modelowego.
Badam iloraz szans stania się wysoce produktywnym, oszacowany dzięki regresji logistycznej.
W ramach głównych klastrów dyscyplin akademickich, niewielka produktywna mniejszość (10 procent) odpowiada za niemal połowę (44.7 procent) wszystkich polskich publikacji (w tym 48 procent publikacji w języku angielskim i 57.2 procent publikacji pisanych ze współautorami zagranicznymi).
Ich średnia produktywność jest siedmiokrotnie większa od produktywności 90 procent pozostałych naukowców zatrudnionych w polskim sektorze uniwersyteckim, a pod względem publikacji pisanych we współpracy międzynarodowej – jest dwanaście razy większa.
Zatem kim oni są?
Około dwie trzecie to mężczyźni (64 procent), którzy są przeważnie starsi (trzech z czterech ma przynajmniej 40 lat, 75,3 procent), a niemal 60 procent z nich (59.8 procent) ma przynajmniej dziesięcioletnie doświadczenie akademickie (liczone jako czas pracy na pełnym etacie w sektorze szkolnictwa wyższego).
Średni wiek najbardziej produktywnych naukowców wynosi 50 lat. Dominująca grupa wiekowa wśród najbardziej produktywnych naukowców różni się w poszczególnych klastrach dyscyplin.
Najbardziej produktywni naukowcy są średnio znacznie młodsi w naukach społecznych i humanistycznych, a starsi w pozostałych klastrach dyscyplin.
Najbardziej produktywni naukowcy w wieku 55 lat i więcej, czyli starsi – stanowią około połowy najbardziej produktywnych w naukach fizycznych i matematycznych, naukach inżynieryjnych i technicznych oraz rolniczych – w porównaniu z zaledwie jedną trzecią w humanistyce i jedną czwartą w naukach społecznych.
W naukach miękkich, dominującym stopniem jest doktorat, w przeciwieństwie do nauk ścisłych, w których dominuje tytuł profesora tytularnego. Wysoce produktywni naukowcy w naukach miękkich zajmują, średnio, niższe stanowiska i mają niższe stopnie.
Częściej wchodzą we współpracę krajową i międzynarodową, częściej publikują zagranicą. Ich badania są międzynarodowe; są znacznie bardziej zorientowani na badania niż na kształcenie. Skupiają się na badaniach podstawowych i teoretycznych, (co poniekąd zrozumiałe) zasiadają w komitetach naukowych bądź komisjach naukowych itd.
Jak pracują?
Polscy najbardziej produktywni naukowcy w naukach fizycznych i matematycznych, w porównaniu z pozostałymi naukowcami z tych dyscyplin, pracują dodatkowo 12 godzin w tygodniu – co daje 69 dodatkowych pełnych dni pracy w ciągu roku.
Dodatkowych 69 dni pracy w roku (czyli w praktyce dodatkowe trzy miesiące)!
Poświęcają też średnio 13 godzin więcej tygodniowo na badania (tzn. dodatkowe 75 dni). To właśnie te dodatkowe godziny stanowią bilet wstępu do klasy najbardziej produktywnych naukowców pod względem rozkładu czasu pracy.
Standardowy wzorzec dla polskich najbardziej produktywnych naukowców to zatem (znacznie) więcej godzin pracy i (znacznie) więcej godzin przeznaczonych na badania. To tradycyjny obraz znany z zachodnich uniwersytetów.
Rozkład akademickiej produkcji wiedzy w Polsce jest wysoce asymetryczny. Produktywność przyjmuje postać rozkładu Pareta.
W systemie, który zaczyna opierać się na konkurencji, nierówności w produktywności badawczej dopiero zaczynają przekładać się na nierówności w dostępie do zasobów i akademickich nagród (stopnie, tytuły, awanse instytucjonalne i akademickie uznanie).
Nierówności owe to szczegółowo pokazana asymetryczność w produktywności wiedzy, którą nazwaliśmy „zasadą 10/50” w odniesieniu do krajów europejskich: 10 procent kadry odpowiada za połowę publikacji, niezależnie od klastra dyscyplin.
Być może procesy przyspieszonej stratyfikacji doprowadzą do wyłonienia się silnej warstwy naukowców dysponujących dostępem do zasobów (środków, ludzi, infrastruktury i czasu przeznaczonego na badania) z grupy najbardziej produktywnej badawczo kadry.
W analogiczny sposób może wyłonić się grupa nie posiadająca żadnych zasobów spośród kadry wykazującej się niską lub zerową produktywnością badawczą (w sensie publikacji indeksowanych).
W nadal niezróżnicowanym pionowo systemie polskiej nauki akademickiej procesy rozwarstwienia opartego na produktywności badawczej (wzmacniane przez procesy stratyfikacji opartej na umiędzynarodowieniu badań naukowych, o czym piszę w sąsiednim tekście) mogą doprowadzić do głębokich zmian. Mogą też doprowadzić do nieznanych dotąd napięć.
Na razie napięcia są minimalne – bo i stawki są niewielkie. Sektor dopiero czeka na zmiany – na razie czysto organizacyjne.
Jeśli nie będziemy świadkami napięć – to będzie to tylko oznaczało, że nic się nie zmienia…